Miło Cię widzieć, zarówno mój stały, jak i zupełnie nowy czytelniku! Od 13 lat zajmuję się pomocą dla osób szukających wsparcia i reprezentacji w procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa, który jest potocznie (aczkolwiek błędnie) nazywany "rozwodem kościelnym" lub "unieważnieniem ślubu kościelnego". Niby wszyscy mi przytakują i niby wszyscy o tym wiedzą, ale jednak gdy chodzi o procesy kościelne, to nikt nie chce tego zrozumieć dopóki nie zetknie się z tą materią osobiście. Wiele osób stara się mnie przekonać, że nieprawidłowe nazewnictwo nie jest niczym złym i że nie powinnam nikogo poprawiać. Na szczęście już się nauczyłam, że z niektórymi nie ma sensu dyskutować ;) Ale prawda jest taka, że przez całe zamieszanie z nazewnictwem rośnie w społeczeństwie przekonanie, że proces kościelny o stwierdzenie nieważności małżeństwa jest formalnością i kościelną wersją rozwodu cywilnego. Jest to nie tylko niewłaściwe, ale także krzywdzące.
Wyobraźcie sobie, że mamy delikwenta, który cały proces kościelny przeżył ze świadomością "załatwienia" rozwodu, bo to jest przecież formalność. I wyobraźcie teraz sobie jego minę, gdy otrzymał wyrok negatywny. A teraz wyobraźcie sobie jego rozgoryczenie, gdy się nagle dowiedział, że proces kościelny nie jest tożsamy z rozwodem cywilnym.
Kwestia przesłanek i podstaw prawnych również jest inna niż przy rozwodzie. Podobnie jak kwestia doboru świadków i dowodów jest inna.
Bardzo mi miło, że tu jesteście! A będzie mi jeszcze milej, gdy razem ze mną będziecie rozpowszechniać prawidłową formę, zamiast tych nieszczęsnych paszkwili jakimi są "rozwód kościelny" i "unieważnienie ślubu kościelnego".
Konferencja Naukowa zorganizowana przez Modne Prawo odbyła się 16 września 2019 r. w bardzo urokliwym miejscu.
Wszyscy, którzy mnie znają (klienci, czytelnicy, znajomi) wiedzą, że moje podejście do przekazywania wiedzy i tłumaczenia zagadnień dotyczących procesów kościelnych ma formę "luźnej" pogawędki, która mocno odbiega od utartych uniwersyteckich ścieżek. Tym razem też tak było.
Pokazałam, ze o prawie kanonicznym i drodze do zawodu adwokata kościelnego można rozmawiać swobodnie.
Bardzo dziękuję za zaproszenie i za wysłuchanie prelekcji o prawie kanonicznym i procesach o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Dziękuję za owocną dyskusję nt. prowadzenia spraw w sądach kościelnych i pytania z cyklu czy warto studiować prawo kanoniczne.
Spotkanie zaliczam do bardzo udanych nie tylko ze względu na wiele pytań, jakie otrzymałam, ale także ze względu na klimat miejsca. Przedwojenna willa, bo o niej tu mowa, pełniła rolę naukową, a przerwa kawowa serwowana była w zaczarowanym ogrodzie pośród połaci zieleni i przebijających się promieni słonecznych, zamiast w marmurowej auli.
W tak zaczarowanej scenerii, pośród merytorycznych prawniczych historii, powstało zdjęcie, które po obróbce zyskało trochę baśniowego charakteru! :)
Rozwód cywilny z reguły jest dość łatwy do zrozumienia, a przy optymistycznym założeniu można go dość szybko uzyskać. Wystarczy napisać pozew rozwodowy, powołać się na odpowiednie przepisy i w zasadzie już można cieszyć się wolnością bez współmałżonka, którego przestaliśmy kochać, lubić i szanować. Przesłanki rozwodu cywilnego zawarte są w art. 56 KRiO i są nimi zupełny i trwały rozkład pożycia małżeńskiego. Wprawdzie jest jeszcze kwestia ustalenia opieki nad dziećmi, alimentów oraz podziału majątku, ale co do zasady, rozwód cywilny jest dość prosty. Inaczej ma się sprawa z sądami kościelnymi. Bo co ma zrobić człowiek, który ślubował wierność, miłość oraz to, że nie opuści drugiego aż do śmierci, a teraz nie może znieść jego obecności? Co się dzieje kiedy z dwóch serc bijących w jeden rytm i takt, zostaje tylko jedno? Gdy kryzys małżeński okazuje się tak duży, że małżonkowie postanawiają się rozstać możliwości są dwie: rozwód i proces w Sądzie Biskupim.
Każde małżeństwo cieszy się przychylnością prawa i dlatego jest uznawane za ważnie zawarte, chyba że się okaże, iż mimo wypowiedzenia słów przysięgi małżeńskiej, na skutek np. wadliwie wypowiedzianej zgody małżeńskiej, nigdy nie zaistniało. Jeśli sąd biskupi to potwierdzi, dane osoby będą mogły wstąpić w nowy związek sakramentalny, gdyż w aktach chrztu będą widniały adnotacje: kawaler i panna.
Małżeństwo, jako instytucja i miłość małżeńska, z natury swej jest ukierunkowane na zrodzenie i wychowanie potomstwa i tak rozumiane nie może zostać unieważnione żadną mocą, ani prawną ani ludzką, chyba ze poprzez śmierć współmałżonka. Ale jak w każdej regule są wyjątki i dlatego powstały sądy kościelne rozpatrujące między innymi sprawy o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego. Są to sprawy naprawdę ciężkie, gdyż chodzi w nich o sprawy sakramentu a nie o udowodnienie winy współmałżonka i obarczenie go winą za rozpad małżeństwa. W przeciwieństwie do rozwodu cywilnego w sądach kościelnych nie określa się winy, gdyż skarżymy sakrament a nie współmałżonka.
Przystępując do procesu kościelnego o stwierdzenie nieważności małżeństwa - gdyż to jest jego właściwa i poprawna nazwa - należy pamiętać o tym, aby nie mylić go z rozwodem cywilnym, gdyż są to dwa odrębne porządki prawne. I o ile rozwód cywilny skupia się wokół kwestii, które wydarzyły się po ślubie, to proces kościelny bardziej skupia się wokół okresu przedmałżeńskiego a okoliczności poślubne jedynie potwierdzają lub zaprzeczają okolicznościom z okresu narzeczeńskiego.
Jest to proces, w wyniku którego stwierdza się, że dane małżeństwo nigdy nie zaistniało i którego nigdy nie było. Zatem nie można tu mówić ani o rozwodzie kościelnym, ani o unieważnieniu, gdyż nie można unieważnić czegoś, czego nigdy nie było. Sędziowie kościelni mają ustalić, czy trudności w małżeństwie, które doprowadziły do jego rozpadu miały swoje przyczyny w poważnych zaburzeniach osobowości jednej lub obu stron, czy też przyczyn tych należy szukać w okolicznościach późniejszych, które uwidoczniły się po ślubie. Dlatego aby stwierdzić nieważność małżeństwa należy wykazać, że zaburzenia emocjonalne istniały już w chwili zawierania małżeństwa, a podczas trwania wspólnoty małżeńskiej nasiliły się do takiego stopnia, że stały się przyczyną rozejścia się małżonków i rozpadu wspólnoty.
Narzeczeni kierując się nierzadko jedynie uczuciem, zauroczeniem, czy sympatią zapominają, czym jest małżeństwo i jakie powoduje skutki. Bywa tak, że sama chęć zawarcia małżeństwa np. dla samej oprawy zwyczajowej, (czyli mówiąc potocznie, dla białej sukienki i czerwonego dywanu) jest silniejsza od rozsądku i wtedy pojawiają się poważne problemy, na które nie byli oni przygotowani, gdyż byli zbyt pochłonięci przygotowaniami do uroczystości ślubno-weselnych tak, że sama istota małżeństwa uszła ich uwadze.
Wymóg zgody małżeńskiej obejmuje same osoby narzeczonych i jako akt ludzki umowa małżeńska wymaga określonych prawidłowości w zakresie działania rozumu i woli. Jeśli wola ta jest przez kogoś naruszona, to wtedy nie można mówić o dobrowolności i świadomości przy wyborze współmałżonka. Ochrona wyboru współmałżonka zawarta jest w kanonach 1096 – 1099 Kodeksu Prawa Kanonicznego i chroni narzeczonych przed błędem, podstępem i podstępnym wprowadzeniem w błąd przy wyborze współmałżonka oraz w całym kan.1095, który wyraźnie zaznacza, kto jest niezdolny do zawarcia małżeństwa i tym samym chroni narzeczonych przed źle rozumianym małżeństwem. Wolny i świadomy wybór współmałżonka jest bardzo ważny, gdyż bez tej dobrowolności i świadomości małżeństwo nie może w ogóle zaistnieć i mimo zewnętrznego wyrażenia woli małżeństwo jest nieważnie zawarte, czyli mamy do czynienia z sytuacją, w której małżeństwo po prostu nie zachodzi i traktuje się je jako takie, które nigdy nie powstało. Np. ślub przed aktorem przebranym za księdza jest nieważny. Mimo że narzeczeni wyrażają zgodę mówiąc przed ołtarzem TAK, to takie wyrażenie woli jest nieważne, gdyż aktor przebrany za księdza nie ma uprawnień do udzielania małżeństw. Istnieją 3 źródła nieważności małżeństwa: przeszkody zrywające, wady zgody małżeńskiej, brak formy kanonicznej.
Praktyka sądowa do przyczyn sprawiających, że nie można ważnie zawrzeć małżeństwa, zalicza między innymi zaburzenia charakterologiczno – osobowościowe, które w poważny sposób zakłócają wspólnotę życia małżeńskiego. Należy jednak zaznaczyć, że chodzi tutaj o pewne poważne wady charakteru tkwiące w osobowości, takie jak na przykład: niedojrzałość emocjonalna, podporządkowanie się swoim rodzicom, egoizm, poprzez które małżonek nie traktuje współmałżonka jako równorzędnego sobie, lecz jako takiego, który ma spełniać rolę służebną w małżeństwie. Trzeba mieć również na uwadze to, że w procesie kościelnym chodzi także o wykazanie stopnia ciężkości tych zaburzeń osobowości, gdyż to one stanowią podstawę do uznania małżeństwa za nieważnie zawarte, gdyż nikt nie może ważnie się zobowiązać do czegoś, czego nie jest w stanie wykonać.
W toku procesu kanonicznego dochodzi więc tylko i wyłącznie do stwierdzenia, że dane małżeństwo faktycznie nigdy nie zostało zawarte i nigdy nie istniało a zadaniem samego procesu jest jedynie urzędowe potwierdzenie tego stanu. Rozwód natomiast dotyczy małżeństwa, które zostało ważnie i skutecznie zawarte, które trwało i funkcjonowało przez określony czas. W tym wypadku rozpad związku ma przyczynę już po zawarciu małżeństwa. Jak widać, zarówno rozwód jak i proces kościelny daje szansę na ułożenie sobie życia na nowo, jednak różnica tkwi w przesłankach i w samej procedurze sądowej, gdyż wyrok cywilny mówi o tym, że dane małżeństwo przestało istnieć i orzeka rozwód, natomiast wyrok kościelny stwierdza nieważność sakramentu i orzeka, że nigdy go nie było.
Dokładnie rok temu w Pokoju Adwokackim, prowadzonym przez p. mec. Joannę Parafianowicz, ukazał się mój artykuł o różnicach między rozwodem cywilnym a procedurą nieważności małżeństwa.
Bardzo Pani dziękuję! :)