Katarzyna Magnuszewska
KANONISTYKA I PROCES KOŚCIELNY W POLSKICH SERIALACH
Będąc adwokatem od zadań specjalnych otrzymuję naprawdę różne zapytania i to nie tylko natury prawnej.
Poza standardowymi pytaniami typu kiedy zacząć proces kościelny lub jak się za niego zabrać, czasem trafiają się perełki dotyczące tego, kiedy odbył się pierwszy proces kościelny o stwierdzenie nieważności małżeństwa i skąd w ogóle wziął się ten temat.
No cóż ... :)
Była kanonistyka i kosmetyki, więc przyszedł czas na kanonistykę i seriale.
Pierwsze wzmianki o procesie kościelnym i prawie kanonicznym w polskich serialach pojawiły się np. w "Plebanii".
Mówię o tym dlatego, bo serial ten nie był jedyną polską produkcją z kanonicznym tematem w tle. Zawsze oglądałam inne seriale niż reszta społeczeństwa i nie podzielałam entuzjazmu ani fascynacji "Grą o tron". Tak zaczęła się moja przygoda z "Królową Boną".
Procesy kościelne pojawiły się u nas już w średniowieczu.
Dlatego nastąpiło to od tej epoki, gdyż to właśnie wtedy Polska przyjęła chrzest, a w związku z tym, odziedziczyliśmy wszystko z dobrodziejstwem inwentarza ;)
I mimo, że urząd obrońcy węzła małżeńskiego został ustanowiony dopiero w 1741 r., to już w Renesansie, czyli w latach 1540 - 1550, królowa Bona chciała "uwolnić" swojego syna - Zygmunta II Augusta od żony i rozmyślała nad wszczęciem procesu kościelnego o stwierdzenie nieważności małżeństwa, ale jego żona "na szczęście" zmarła, on się ożenił ponownie (znowu zmarła) i ponownie, ALE ostatnia jego żona była Habsburżanką i nie było opcji procesu kościelnego, gdyż Habsburgowie mieli zbyt duże wpływy na dworze papieskim. A w związku z tym Papież nie zrobiłby nic na przekór Habsburgom, co tylko uniemożliwiło Zygmuntowi II Augustowi rozpoczęcie procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa, które jest obecnie błędnie określane jako "rozwód kościelny" lub "unieważnienie małżeństwa".
Jak widzicie seriale również mogą być pożyteczne. Choć szczerze przyznam, że gdyby nie moja znajomość tematu, to z serialu nie wywnioskowałabym nic, gdyż poza jedną aktorską kwestią królowej Bony "a może spróbować rozpocząć proces kościelny u Papieża i pomóc Zygmuntowi...? nie padło więcej ani jedno słowo w kwestii kanonistyki, wpływów na dworze papieskim i procesów kościelnych ;)
Ciekawa jestem czy w tamtych czasach również były problemy z nazewnictwem i używaniem potocznych, aczkolwiek błędnych nazw, jak "rozwód kościelny" lub "unieważnienie ślubu". Po głębszym zastanowieniu uważam jednak, że w tamtych czasach nie było z tym absolutnie żadnego problemu :)