top of page

ARCHIWUM

  • Katarzyna Magnuszewska

MIŁO CIĘ WIDZIEĆ CZYTELNIKU! Nazewnictwo

Miło Cię widzieć, zarówno mój stały, jak i zupełnie nowy czytelniku! Od 13 lat zajmuję się pomocą dla osób szukających wsparcia i reprezentacji w procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa, który jest potocznie (aczkolwiek błędnie) nazywany "rozwodem kościelnym" lub "unieważnieniem ślubu kościelnego". Niby wszyscy mi przytakują i niby wszyscy o tym wiedzą, ale jednak gdy chodzi o procesy kościelne, to nikt nie chce tego zrozumieć dopóki nie zetknie się z tą materią osobiście. Wiele osób stara się mnie przekonać, że nieprawidłowe nazewnictwo nie jest niczym złym i że nie powinnam nikogo poprawiać. Na szczęście już się nauczyłam, że z niektórymi nie ma sensu dyskutować ;) Ale prawda jest taka, że przez całe zamieszanie z nazewnictwem rośnie w społeczeństwie przekonanie, że proces kościelny o stwierdzenie nieważności małżeństwa jest formalnością i kościelną wersją rozwodu cywilnego. Jest to nie tylko niewłaściwe, ale także krzywdzące.

Wyobraźcie sobie, że mamy delikwenta, który cały proces kościelny przeżył ze świadomością "załatwienia" rozwodu, bo to jest przecież formalność. I wyobraźcie teraz sobie jego minę, gdy otrzymał wyrok negatywny. A teraz wyobraźcie sobie jego rozgoryczenie, gdy się nagle dowiedział, że proces kościelny nie jest tożsamy z rozwodem cywilnym.

Kwestia przesłanek i podstaw prawnych również jest inna niż przy rozwodzie. Podobnie jak kwestia doboru świadków i dowodów jest inna.

Bardzo mi miło, że tu jesteście! A będzie mi jeszcze milej, gdy razem ze mną będziecie rozpowszechniać prawidłową formę, zamiast tych nieszczęsnych paszkwili jakimi są "rozwód kościelny" i "unieważnienie ślubu kościelnego".

bottom of page